Miło nam poinformować, że właśnie dziś, 28 maja 2015 r. pani Joanna Marekwica- Piełka, najstarsza mieszkanka Istebnej, skończyła 95 lat! By uczcić tę specjalną okazję, we wtorek 26 maja, w Gminnym Ośrodku Kultury zgromadzili się przyjaciele Solenizantki i przedstawiciele Urzędu Gminy w Istebnej. Obecny był pan Henryk Gazurek Wójt Gminy Istebna, pani Teresa Łaszewska Sekretarz Gminy, pani Barbara Kubalok - Gwarek Kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Istebnej, Jerzy Michałek Sołtys Wsi Istebna, pracownicy Ośrodka Kultury i przyjaciele pani Joanny. Wszyscy zebrani życzyli Solenizantce zdrowia, pogody ducha i długich lat życia. Joanna Marekwica- Piełka jest postacią o nieocenionych zasługach dla mieszkańców Trójwsi Beskidzkiej. Przez wiele lat pracowała w Ośrodku Zdrowia w Istebnej jako pielęgniarka. Zawsze uśmiechnięta, skromna, pracowita, pełniła swoją pracę z najwyższym poświęceniem. Przez całe swoje zawodowe życie, brała czynny udział w społecznych pracach miejscowego Koła Polskiego Czerwonego Krzyża wraz z Emilem Rychłym i Janiną Kaczmarzyk organizując akcję krwiodawstwa. Za swoje zasługi została nagrodzona Laurem Srebrnej Cieszynianki w roku 2007. Zacnej Jubilatce raz jeszcze życzymy zdrowia, pomyślności i ... dwustu lat życia! Zamieszczamy okolicznościowy wiersz, który specjalnie dla solenizantki napisał Józef Zowada z Olecek. Skrócony życiorys ciotki Joanny Marekwicy- Piełki opisany piórem Ujca Józefa Zowady z Olecek W Istebnej drewniana chatka stała a w niej biedna ale szczęśliwa Rodzina mieszkała. Chociaż głód i chłód zaglądał do chatki lecz była miłość Rodziców, Ojca i Matki. Skromnie żyło się im i kiepsko, ciotka Joanna przyszła na świat jako dziewiąte dziecko. Od wczesnych lat była związana ze swoim starszym Bratem a Brat Jerzy też był dla siostry przyjaznym kamratem. Podczas wakacji zbierała i sprzedawała borówki zarabiała na zeszyty i kurtki. Wstąpiła do zakonu sióstr Boromeuszek. Ta młoda kandydatka w szpitalu od świtu do nocy pracowała. Zbierała próbki, podłogi szorowała. Przy tej pracy się rozchorowała, jej ręka była operowana. Pracowała na poczcie i w sanatorium na Kubalonce aby zarobić jakieś pieniądze. Wspomagała swojego brata w chorobie po pięcioletnim koncentracyjnym obozie. Ciotka Joanna u doktora Raszyka pracowała, chorym Bratem się opiekowała, dom budowała. Do południa pracowała u Raszyka w Ośrodku a po południu w terenie robiła zastrzyki do zmroku. Tak mijały kolejne dni, pełne zajęć opieki nad chorym Bratem. Łączyło się zaufanie i życzliwość z tym podwójnym etatem. Ciotka Joanna pełna dobroci, uczciwości, zawsze uśmiechnięta, gotowa do pomocy, pocieszyć pacjenta. Życzymy Wóm zdrowia, Błogosławieństwa Bożego, i jeszcze chociaż roków ze dwacet. Tego Wóm życzóm wszecy tu zgromadzeni aji jo- z Łolecek facet.
|